Anulowaliśmy gwarancję i co nam zrobisz? Microsoft ma ciekawe podejście do klientów

Myślałem, że problemy z kombinującymi serwisami sprzętu elektronicznego są dawno za nami. Na szczęście Microsoft skutecznie mi o tym przypomniał i anulował gwarancję na drogiego laptopa jednego z naszych Czytelników. Dlaczego? A dlaczego nie?
Anulowaliśmy gwarancję i co nam zrobisz? Microsoft ma ciekawe podejście do klientów

Microsoft Surface Laptop Studio i problemy z ładowaniem

Jeden z naszych Czytelników zwrócił się do nas z problemem, jaki ma z serwisem Microsoftu. Jest, póki co średnio-zadowolonym posiadaczem Suface’a Studio Laptop w topowej konfiguracji, z Intelem i7, 32 GB pamięci RAM i grafiką RTX A2000. Urządzenie pozwala na ładowanie akumulatora na dwa sposoby. Możemy skorzystać z dedykowanej ładowarki z autorskim, magnetycznym złączem, która dostarcza prąd o mocy 127 W lub z ładowania przez port USB-C, ale już z mocą 65 W.

Microsoft Surface Laptop Studio 2
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

W omawianym laptopie przestało działać gniazdo szybszego ładowania, co jak wynika z wpisów choćby na Reddicie, nie jest rzadką przypadłością tego modelu. Ale do tego zaraz sobie wrócimy. Skoro laptop jest na gwarancji, to od tego jest serwis i gwarancja, aby takie problemy rozwiązywać.

Czytaj też: Microsoft Surface Laptop Studio 2 – multimedialna bestia o dwóch twarzach

Serwis Microsoft laptopa nie naprawił, ale poradził sobie z gwarancją

Laptop został starannie zapakowany, owinięty folią bąbelkową i opatrzony napisem – uwaga szkło! W takim stanie wyjechał do serwisu Ivy Technology w Bydgoszczy, skąd wrócił po kilku dniach w niezbyt starannie zabezpieczonej paczce. Co potwierdzają przesłane do nas zdjęcia.

W środku, obok nienaprawionego laptopa informacja, że naprawa nie została wykonana, ponieważ uszkodzenie jest spowodowane narażeniem na działanie płynów. A w związku z tym gwarancja została anulowana, a w bonusie serwis z rozpędu… sformatował dysk laptopa. Prawdopodobnie złota zasada – wyłączyć i włączyć nie zadziałała, więc krokiem kolejnym był format.

Jak zapewne się domyślacie, serwis odpowiednio udokumentował naprawę i przedstawił dowód na kontakt laptopa z cieczą? Prawda, że tak zrobił? Oczywiście, że nic takiego nie miało miejsca. Chyba że powodem anulowania jest faktycznie narażenie na działanie i ktoś wyszedł z założenia, że przynajmniej raz na biurku obok laptopa stał kubek z kawą. Zdaniem jednego z użytkowników serwisu Wykop sukcesem jest, że laptop wrócił z serwisu w stanie nadającym się do użytkowania.

Czytaj też: Test MacBook Air 13,6 z procesorem M3 – szybciej, wydajniej i długo bez ładowarki

Surface Laptop Studio udało się naprawić samodzielnie. Według Microsoftu to cud!

Wracamy do Reddita, gdzie problem z ładowaniem w Surface Laptop Studio jest dosyć często opisywany. Wraz z opisami pojawiło się rozwiązanie awarii. Dość nietypowe, ale skuteczne. Okazuje się, że po podłączeniu fabrycznej ładowarki o mocy 127 W oraz jednocześnie drugiej do portu USB-C i wypięciu jej po chwili, laptop na swój sposób głupieje i zaczyna ładować z szybszego portu. Bez żadnej zewnętrznej ingerencji, czy konieczności zaglądania do wnętrza obudowy.

Tak też zrobił nasz Czytelnik i Surface Laptop Studio zaczął się prawidłowo ładować z maksymalną dostępną mocą. O czym postanowił poinformować Microsoft. Według giganta możemy w tym przypadku mówić o szczęściu, bo przecież zalany laptop nie ma prawa działać. A skoro już działa, no to przecież pomimo braku gwarancji można z niego dalej korzystać. No i po co te nerwy?

W innym wątku możemy przeczytać, że to typowy problem związany z oprogramowaniem i można się go pozbyć również poprzez twardy reset laptopa z podłączoną ładowarką.

Jakby tego było mało, pomoc techniczna Microsoftu prawdopodobnie korzysta z translatora i odpowiedzi na wiadomości mogą wyglądać niemal jak groźby.

Czytaj też: Laptop z dwoma ekranami OLED, czyli test ASUS Zenbook Duo UX8406 (2024)

Gwarancji nie ma, komentarza Microsoftu nie ma. Cała nadzieja w UOKiK

Sytuacja wydaję się patowa. Serwis nie komentuje sprawy i odsyła do Microsoftu. Microsoft opiera się na opinii serwisu i stoi na stanowisku, że sprzęt został zalany, więc gwarancja została prawidłowo anulowana. W dniu 16 kwietnia poprosiłem firmę o komentarz i nie dostałem żadnej odpowiedzi, więc uznajemy brak komentarza za komentarz do sprawy. Kolejnego zgłoszenia reklamacyjnego nie można utworzyć, bo taka możliwość została zablokowana w momencie anulowania gwarancji.

Sprawa trafiła do UOKiK i w zasadzie, obok rzecznika praw konsumentów, to chyba jedyna droga, obok sądowej, na rozwiązanie sprawy.

Prawdę mówiąc, byłem przekonany, że tego typu sytuacje z serwisami elektroniki są już dawno za nami. Że poziom obsługi poprawił się na tyle, że w sytuacji anulowania klientowi gwarancji może on liczyć na to, że przynajmniej serwis w jakiś sposób spróbuje udowodnić zalanie sprzętu. A tutaj – nic z tych rzeczy.

Jeśli sprawa ruszy w UOKiK lub Microsoft jednak zdecyduje się na udzielenie komentarza w sprawie, zaktualizujemy wiadomość.