Recenzja Samyang AF 14mm F/2.8 FE. Dobry szeroki kąt za bardzo dobre pieniądze

Samyang AF 14mm F/2.8 FE jest obiektywem o parametrach, które idealnie pasowały pod moje wymagania. Ale specyfikacja na papierze to jedno, rzeczywiste możliwości drugi. Jak obiektyw sprawuje się w praktyce, miałem okazję zobaczyć przez ostatnie tygodnie.
Recenzja Samyang AF 14mm F/2.8 FE. Dobry szeroki kąt za bardzo dobre pieniądze

To co to są te wymagania? Czyli szeroki kąt z autofocusem za nieduże pieniądze

Z ultra-szerokiego kąta korzystam stosunkowo rzadko, ale uważam go za niezbędny w codziennej pracy. Od strony zawodowej taki obiektyw jest mi potrzebny do fotografowania wnętrz samochodów, których testy znajdziecie na łamach Chipa. Szeroki kąt jest w tym przypadku niezastąpiony i bardzo ułatwia robotę. Nie wyobrażam sobie testów aut bez takich zdjęć:

Od strony prywatnej, choć nie wyjeżdżam wybitnie daleko, ale raczej dosyć często, miło jest mieć pod ręką szeroki kąt do fotografowania ładnych widoków.

Problem polega na tym, że nie jest łatwo znaleźć taki obiektyw. Bardzo szeroki kąt z autofocusem dla mocowania Sone-FE/E kosztuje… dużo. Sony 12-24mm F/4 to wydatek 6 649 zł. Że o F/2.8 nie wspomnę, bo to będzie już spora część nerki – 12 985 zł. Z kolei 14mm F/1.8 GM to koszt 6 998 zł. To może Sigma? 14mm F/1.8 za 7 390 zł. To dalej nie to.

Wtedy moją uwagę zwrócił Samyang. Który cenowo plasuje się w gąszczu innych szerokich obiektywów z mocowaniem Sony E, które zazwyczaj nie mają autofocusu. A to był mój priorytet. Wtedy trafiłem na rodzynka w postaci modelu AF 14mm F/2.8 FE, który aktualnie kosztuje zazwyczaj 3 199 zł, ale można go znaleźć w cenie z dwójką z przodu. Czy da się taniej? Będzie ciężko. Szerzej i/lub jaśniej? Wtedy nie będzie taniej, więc wybór wydawał się oczywisty. Popytałem trochę o opinie i wniosek był taki, że obiektyw jest ok, ale to nie jest jakość znacznie droższych konstrukcji. Logiczne. Ale w końcu zrobione nim zdjęcia nie trafią na okładki magazynów, więc na moje potrzeby w zupełności wystarczy. A czy tak faktycznie było? Przejdźmy do szczegółów.

Czytaj też: Test Sennheiser Momentum 4 Wireless. Żegnamy elegancki styl w miejscu minimalizmu

Samyang AF 14mm F/2.8 FE jest bardzo solidnie wykonany

Samyang AF 14mm F/2.8 FE bardzo przypomina Sony 14mm F/1.8 GM. Ma wymiary 95,6 x 90,5mm przy masie 485 gramów. W przypadku Sony mamy 99,8 x 93 i 460 gramów. Obiektyw jest więc dosyć lekki i nieduży. Nawet jeśli podepniemy go pod mniejszy korpus, jak Sony A7c, nie będzie stanowić żadnego problemu. Nie jest za duży, nie stanowi też przeciwwagi.

Różnicą w stosunku do Sony jest wyraźnie mniej wypukła soczewka na przodzie. To w zasadzie dobra informacja, bo mniej stresuje mnie wizja jej potencjalnego uszkodzenia. Otacza ją zamontowana na stałe osłona przeciwsłoneczna, która jest wykonana z bardzo grubego plastiku. Co ciekawe, można ją zdjąć. Co zauważyłem przypadkiem i okazuje się, że pierścień w jej dolnej części da się odkręcić i mamy dostęp do trzymającego ją rzędu śrubek. Nie polecam, ale jeśli ktoś się uprze – można.

Dalej mamy szeroki pierścień manualnego ostrzenia. Jest plastikowy, wygodny, ale niestety można go dość łatwo zarysować. Pozostałe elementy są metalowe, podobnie jak wspomniany pierścień pod osłoną.

Przyczepić się można do dwóch rzeczy. Obiektyw nie jest uszczelniany i nie mamy na nim żadnych dodatkowych elementów sterujących. Gdybym miał wybierać, chętnie zobaczyłbym uszczelnienie. A jest i trzecia rzecz. Podobnie jak opisywany ostatnio Samyang 35mm F/1.8, AF 14mm F/2.8 też nie lubi się z dekielkami Sony i Sigmy. Nie dokręcają się do końca i są luźne. W drugą stronę problemu nie ma i nadal nie wiem, z czego to wynika.

Niefilmowy autofocus, ale działa bardzo dobrze

Samyang AF 14mm F/2.8 wydaje się bardzo dobrym narzędziem dla vlogerów, ale tylko w przypadku, kiedy będzie używany z mikrofonem krawatowym, albo dźwięk do filmu będzie dodawany oddzielnie. Silnik autofocusu jest wyraźnie słyszalny, nawet podczas fotografowania. To takie metaliczne rzężenie, które pozwala poczuć się jak w starej centrali telefonicznej.

Poza tym, o działaniu autofocusu nie można powiedzieć złego słowa. W starszych recenzjach widziałem, że były pewne narzekania odnośnie jego celności. Być może to kwestia późniejszych aktualizacji, ale nie miałem żadnych problemów z ostrzeniem. Po części może to być zasługa Sony A7 III, ale autofocus zawsze działał bez zarzutów. No… prawie, bo w trudniejszych warunkach oświetleniowych wyraźnie zwalnia, ale nie jest to coś, czego nie robiłaby konkurencja. Pochwalić należy też odległość ostrzenia, bo choć producent deklaruje 20cm, da się złapać ostrość nawet minimalnie bliżej.

Obiektyw pozwala na korzystanie z wykrywania twarzy i oka. Co bardzo sprawnie działa w przypadku ludzi i zwierząt.

Manualne ostrzenie jest bardzo wygodne. Pierścień pozwala na bardzo precyzyjną regulację ostrości, a przejście całej skali wymaga obrotu o ponad 200 stopni. Nie użyjemy go za to do wsparcia wyostrzenia podczas korzystania z autofocusa.

Czytaj też: Samsung Galaxy Z Fold4 – komórkowy kapitan Marvel TEST

Samyang AF 14mm F/2.8 robi lepsze zdjęcia niż… słyszałem

Po raczej mało entuzjastycznych opiniach, że jest ok, ale bez szału spodziewałem się, że faktycznie jakoś wybitnie z tą jakością zdjęć nie będzie. Zdecydowanie – nie do końca.

Jak to przy bardzo szerokim kącie bywa, zdjęcia z otwartą przysłoną mają duże braki w szczegółowości na bokach kadru. To bardziej cecha typu obiektywów, niż wada konkretnego modelu. Szczyt możliwości osiągniemy w przedziale F/8-F/11, ale już F/4 bardzo nas zbliży do tego poziomu i pozwoli uzyskać najlepsze efekty.

Idąc dalej w kierunku cech obiektywów szerokokątnych mamy dystorsję. W tym przypadku ciężko oszukać fizykę i Samyang AF 14mm F/2.8 tworzy na zdjęciach wyraźną beczkę, ale nie wypada pod tym względem gorzej niż choćby Sony AF 14mm F/1.8. Zniekształcenie jest naturalne i wynika z zastosowanej ogniskowej. A przy tym na tyle małe, że jeśli chcemy się go (częściowo) pozbyć, można to w prosty sposób zrobić podczas edycji zdjęć.

Kolejną cechą obiektywów szerokokątnych, z którą ciężko walczyć, jest winietowanie. Tutaj Samyang AF 14mm F/2.8 wypadł znacznie lepiej, niż się spodziewałem. Winietowanie jest oczywiście spore i widoczne nawet przy F/8 (przeskok z F/2,8 do F/4 jest bardzo duży, później wyraźnie spada), ale jest bardzo naturalne i potrafi dać ciekawy efekt na zdjęciach. Na tyle, że w zasadzie aż chce się go wykorzystać. Ale z drugiej strony, winieta bardzo skutecznie jest korygowana przez aparat, więc jeśli chcemy się jej pozbyć, wystarczy uruchomić korekcję w Menu aparatu.

Automatyka aparatu niestety nie zawsze radzi sobie z poprzeczną aberracją chromatyczną. Szczególnie przy szeroko otwartej przysłonie nie zawsze da się ją wyłapać, ale też potrafi wystąpić przy praktycznie całym zakresie ogniskowych i później pozostaje już wyłącznie korekta przy obróbce.

Obiektyw wręcz ponadprzeciętnie radzi sobie ze zdjęciami pod słońce. Powinna to być zasługa powłoki antyrefleksyjnej Ultra Multi Coating, która faktycznie zdaje egzamin. Zdjęcia robione pod światło nie mają problemów z kontrastem, są wyraźne, a flary nie przysłaniają kadru i w zasadzie możemy je bardzo skutecznie kontrolować podczas fotografowania.

Bokeh jest trochę nierówny. Przy maksymalnie okrągłej przysłonie kulki są okrągłe, ale przy przymknięciu stają się nieco kanciaste. Poza tym rozmycie jest bardzo miękkie, może niekoniecznie mdłe, ale miłe dla oka. Oczywiście pod tym względem o wiele lepiej wypada większa przysłona Sony 14mm F/1.8, ale ogółem pod tym względem jest pozytywnie.

Zdjęcia wykonane obiektywem Samyang AF 14mm F/2.8 FE:

Czytaj też: Recenzja Samyang 35mm F/1.8. Taniej, znaczy lepiej?

Tani, bardzo szeroki kąt dla Sony – Samyang AF 14mm F/2.8 FE to najlepszy wybór

Dla kogo jest Samyang AF 14mm F/2.8 FE? Powiedziałbym, że dla każdego, kto nie zarabia na robieniu ultra-szerokich zdjęć. Wówczas zwyczajnie można, ale i warto sięgnąć po to, co na rynku najlepsze. Czyli np. Sony 14mm F/1.8 GM lub najlepiej 12-14mm F/2.8 GB. Natomiast jeśli chcesz mieć ładne, szerokie zdjęcia z wycieczek, lubisz hobbystycznie złapać na ujęciu duże budynki, albo jeśli fotografujesz wnętrza samochodów, to w zasadzie nie ma lepszego wyboru niż Samyang. Obiektyw jest bardzo dobrze wykonany, choć brakuje mi tutaj uszczelnienia. Oferuje bardzo dobrą jakość zdjęć i w zasadzie jedyną wadą optyczną, z którą nie zawsze można sobie poradzić, jest poprzeczna aberracja chromatyczna. Co skutecznie rekompensuje cena, bo niewiele ponad 3 000 zł za tak szeroki, udany obiektyw i w dodatku z autofocusem, to bardzo dobry wybór.